Gubię się. Nie mam pojęcia jak powinnam się zachować. Mówi,
że nie chce mnie rozdziewiczać i wchodzić w ten układ, ale jednak wciąż
pragnie.
Dlaczego się wycofuje? Czemu mi to robi?
- Rozbierz się. - podaje mi koszulkę. To dużo za duży tshirt sportowy. - Nie skrzywdzę cię.
- Gdzie jest łazienka?
- Tam - pokazuje na drzwi obok szafy.
- Dzięki. - znikam za drzwiami. Niepewnie ściągam długą suknie. Mam na sobie jedynie majtki. O Jezu... Naciągam koszulkę i zaciągam się boskim zapachem Jego.
Czy ja wariuje? Przecież chcę być tylko szczęśliwa. Przy nim na pewno tak jest. Są tak zwane motylki w brzuchu.
Płucze usta i przeczesuje włosy palcami. Z walącym sercem wracam do sypialni.
Matthew otwiera okno. Jest ubrany tylko w bokserki. Czarne calvina Kleina. Widzę jego umięśnione ciało w okazałości.
Jak posąg. Nie jest doskonały, ale idealny jak dla mnie.
A czy może być tylko mój? Mogę go jakoś przy sobie zatrzymać?
- Nie ma szans żebyś to zrobił?- wyrywa mi się.
Odwraca się do mnie. Pewnie wcześniej nie usłyszał, że weszłam. Z uniesioną brwią podchodzi do mnie. Łapie moje dłonie.
- Masz do mnie tak duże zaufanie, aby oddać cnotę? - pyta wpatrując się w moje oczy.
I nagle pewność siebie odeszła.
- Ja.. chciałabym tego
Przygląda mi się. Jego spojrzenie łagodnieje.
- Dlaczego tego chcesz? Powiedz. Chciałbym wiedzieć.
Zagryzam wargę i patrzę w bok z nadzieją, że znajdę tam jakąś sensowną odpowiedź, którą mogłabym mu powiedzieć.
Sama nie wiem co mogłabym...Chcę, żeby to był on. Wiem, że kiedyś mogę żałować, że się nie zgodziłam.
- Czuje, nie umiem tego wyjaśnić rozumnie. Po prostu.. Czuje.
- To ważna decyzja. Mówiłem. Nie chcę cię skrzywdzić, ale spełnię twoje życzenia.
- Ja ją podjęłam.
- Dobrze - głaszcze mój policzek. Znów czuję przyjemne ciepło bijące od niego. Mężczyzna wzdycha.
- Ale nie dziś.
Chce zniknąć. Co za porażka. Jak zwykle musiałam się ośmieszyć.
- Chodź. - prowadzi mnie do łóżka. Kładziemy się obok siebie. Czuję jak mnie obejmuje. - Wyobrażałaś sobie swój pierwszy raz?
- Proszę, nie rozmawiajmy o tym.
- Chcę wiedzieć jak chcesz, aby to wyglądało.
- Nie wiem..- maksymalnie przytulam się do poduszki.
- Postaram się coć wymyślić - głaszczę moje włosy.
- Okay..- szepcze przyjmując bijące od niego ciepło.
To miłe. Wcześniej zasypia łam sama w zimnym łóżku. Teraz leży obok mnie, a ja czuję się bezpieczna. Czuje jak spokojnie oddycha i przy tym zasypiam.
Ciepłe promienie słońca, oświetlają moją twarz. Powoli otwieram oczy patrząc przez okno. Widok z wzgórza jest magiczny. Wszystko budzi się do życia w cudowny sposób. Światła po nocy gasną i wschodzi słońce. Słyszę ciche pomrukiwanie. Odwracam się i dostrzegam Matthew. No tak. Uśmiecham się delikatnie. Śpi bardzo spokojnie. Jego ręka dalej spoczywa na mojej talii.
Obracam się na plecy i przypominam wczorajszy wieczór. Rozmowa była ciężka, ale w końcu coś ustaliliśmy. Będzie moim pierwszym. Nawet to brzmi jak jakaś papierkowa umowa. Ale nie przeszkadza mi to. Chce go.
Nie będę żałować. Będę jego i to mnie cieszy. Ale co może ze mną zrobić...
Nie drążę tego w głowie. Najdelikatniej jak tylko umiem podnoszę jego rękę i próbuję po cichu wstać.
Moje nogi stykają się z podłogą. Za duża koszulka sięga mi do ud.
Na palcach wchodzę do łazienki.
Wziąć prysznic? Może powinnam. Ale jak pomyśli ze panosze się w jego domu?
Jednak muszę się odświeżyć. Ściągam koszulkę i majtki. Wchodzę pod przeszklony prysznic i puszczam strumień gorącej wody. Zamykam oczy, a głowę odchylam do tylu. Pozwalam się zrelaksować. Nakładam jego szampon i płyn do ciała. Świetnie pachną.
Moja kąpiel nie trwa długo. Owijam się ręcznikiem i cicho wychodzę. Jednak Matthew nie śpi. Podpiera się na rękach Zaspany i zdezorientowany. Na mój widok od razu się uśmiecha.
- Nie chciałam cię budzić..- wskazuje na drzwi od łazienki.
- Nie obudziłaś mnie. Bardziej myślałem, że uciekłaś.
- Nie zrobiłabym tego - marszczę brwi.
- Po tym co ci powiedziałem, miałaś prawo
- Przyjęłam to do wiadomości.
- Chodź do mnie.
- Tak?- pokazuje na ręcznik.
- Tak. Chodź.
Powoli podchodzę do łóżka i siadam na jego brzegu. Matthew przyciąga mnie nieco bliżej. Jeździ ręką po moich plecach. Uśmiecham się do niego dyskretnie ściskając ręcznik.
- Mieszasz w moim życiu Rosemary.
- Powiedz i wyjdę..
- Ale ja nie chcę, żebyś odchodziła.
- Cieszę się..
- Nie wiesz co cię czeka - przewraca nas gwałtownie i jest nade mną.
- Wiem - patrzę na jego twarz przełykając ślinę
- Nie masz pojęcia.
- Wiem - przyznaje.
- Więc co takiego?
- Wiem, że nie wiem - wyjaśniam z uśmiechem.
Przygryza moją wargę, a potem mnie czule całuje. Oddaje pieszczotę z wielką przyjemnością. On się uśmiecha. Trzyma dłonie na moich udach. Czuje jego dotyk na mojej skórze.
- Mam dla ciebie świeże rzeczy. Przewidziałem to.
- Nie trzeba było.
- Trzeba.
- Wiec dziękuje.
- Wiesz, że teraz będę bardzo zazdrosny - przymruża oczy i znów nasze usta mają styczność.
- Nie będziesz miał o co. Mnie nie dotyczą takie rzeczy.
- Nie? Christian Tomlinson.
- On.. wyjaśniliśmy sobie wszystko - gasnę na wzmiankę o nim.
- I wszyscy inni mężczyźni, którzy oglądają się za twoim tyłkiem.
- Nie w moim przypadku. Na prawdę. Jestem niegroźna..
- Uwielbiam cię, ale musisz wstać bo będziemy mieć problem. I zerżnę cię w tym łóżku.
Moje usta otwierają się gdy jego słowa wprowadzają mnie w osłupienie. Odrywa się ode mnie i kładzie obok. Czy on właśnie to powiedział? Pragnie mnie? Teraz? Do głowy wpada mi szalona myśl.
- Wiec może zostaniemy jeszcze chwile..?- ledwo mnie słychać.
- Dla mnie? Możemy zostać. Ale nie wiem jak ty - mruczy.
- Okay - całuje go nieśmiało.
Wsuwa język do moich ust. On oddaje pocałunek z dużo większą siłą. Wzdycham gdy zaczyna walczyć z moim. Dłoń Matthew rozsuwa moje nogi. Jego palce dotykają wnętrze moich ud. Zaciskam je automatycznie robiąc się czerwona.
- Jeśli chcesz możemy poczekać.
- Ja tylko...już nie będę. Przepraszam.
Patrzy na mnie łagodnym spojrzeniem. Całuje moje usta. Tak idealnie się ze sobą łączą.
- Nie masz za co. Wiem, że nie jesteś doświadczona w takich sprawach.
- To okropne. Nie dziwie się, że nie chcesz.
- Słucham? - Marszczy brwi zdezorientowany. - Pragnę cię. Chcę cię uczyć tego wszystkiego. Chcę, żebyś czerpała przyjemność.
Patrzę na niego niepewna jego słów. To dla mnie dużo. Od wczoraj wiele się wydarzyło. Każde wyznanie jest dla mnie ważne.
- Czuje się przy tobie dobrze.
Mówię w końcu
- I tak właśnie ma być.
Pragnę go wiec, dlaczego cały czas to blokuje? Jestem na siebie zła. Czuję jak całuje moją szyję. To tak bardzo przyjemne. Przenika całą mnie. Nieświadomie puszczam ręcznik.
Odsuwa materiał i zostaję pod nim naga.
- Dogodzę ci - mruczy seksownie do mojego ucha.
Czuje potrzebę zasłonięcia się, ale nie zrobię tego. Nie teraz, nie z nim. Nie mogę się wstydzić. Tak bardzo tego chciałam. Zagryzam wargę czując jego ciało tak blisko. Pragnę ponownie posmakować jego ust. Ale on już jest niżej. Wyznacza ścieżkę między moimi piersiami. Oddech mężczyzny drażni moją skórę. To piekielnie dobre. Sprawia, że zapominam nawet o tym, że widzi mnie nagą.
Moje myśli odpływa ja daleko. Jestem tylko ja, Matthew i jego usta. Obezwładnia mnie całą. Wysuwa język i krąży nim wokół mojego pępka. Och...tylko tyle...aż tyle.
Oddech znacznie przyspiesza. To jest takie erotyczne. Zasysa skórę i zjeżdża ustami niżej. Czuje napięcie i gorącą atmosferę miedzy nami. Nigdy nie byłam z mężczyzną w łóżku, wiec to wszystko jest zupełnie nowe. Każdy jego ruch jest dla mnie zagadką. Właśnie teraz czuję go przy płatkach kobiecości. W ostatniej chwili powstrzymuje się przed zatrzymaniem go. Przecież nie mogę tego przerwać.
Biorę głęboki oddech i zamykam oczy. Delikatnie się denerwuje, ale próbuję odprężyć. Język bruneta zatacza kółka.
- Ach..- wyrywa mi się.
Zaciskam dłonie na materiale białego prześcieradła. Pieści mnie powoli i z wyczuciem. Nie kontroluje, gdy nagle moje biodra wprawiają się w ruch.
- O tak maleńka, zaraz dojdziesz - odrywa się na moment.
- Zrób to..- dlaczego nie przejdzie do rzeczy?
- Za chwilę. Wybuchnij - szepcze i czuję dwa palce przy swoim wejściu, a zaraz w środku.
Dosłownie sekundę później moje ciało wygina się w łuk a ja dochodzę. To dziwne uczucie. Po raz pierwszy czuję coś takiego. Wybuch. Fala ciepła. Wszystko na raz. Osobisty raj na ziemi. Oddycham szybko i urywanie.
Matthew odnajduje moje usta i pieczętuje to pocałunkiem. Zsuwa swoje dresy Zatracam się w pocałunku by nie myśleć o tym co za chwile nastąpi. Jestem świadoma bólu, ale teraz przyjemność pochłania moje ciało. Łapie go za kark. Nie ważne co jest odpowiednie. Chce go całą sobą.
Dlaczego się wycofuje? Czemu mi to robi?
- Rozbierz się. - podaje mi koszulkę. To dużo za duży tshirt sportowy. - Nie skrzywdzę cię.
- Gdzie jest łazienka?
- Tam - pokazuje na drzwi obok szafy.
- Dzięki. - znikam za drzwiami. Niepewnie ściągam długą suknie. Mam na sobie jedynie majtki. O Jezu... Naciągam koszulkę i zaciągam się boskim zapachem Jego.
Czy ja wariuje? Przecież chcę być tylko szczęśliwa. Przy nim na pewno tak jest. Są tak zwane motylki w brzuchu.
Płucze usta i przeczesuje włosy palcami. Z walącym sercem wracam do sypialni.
Matthew otwiera okno. Jest ubrany tylko w bokserki. Czarne calvina Kleina. Widzę jego umięśnione ciało w okazałości.
Jak posąg. Nie jest doskonały, ale idealny jak dla mnie.
A czy może być tylko mój? Mogę go jakoś przy sobie zatrzymać?
- Nie ma szans żebyś to zrobił?- wyrywa mi się.
Odwraca się do mnie. Pewnie wcześniej nie usłyszał, że weszłam. Z uniesioną brwią podchodzi do mnie. Łapie moje dłonie.
- Masz do mnie tak duże zaufanie, aby oddać cnotę? - pyta wpatrując się w moje oczy.
I nagle pewność siebie odeszła.
- Ja.. chciałabym tego
Przygląda mi się. Jego spojrzenie łagodnieje.
- Dlaczego tego chcesz? Powiedz. Chciałbym wiedzieć.
Zagryzam wargę i patrzę w bok z nadzieją, że znajdę tam jakąś sensowną odpowiedź, którą mogłabym mu powiedzieć.
Sama nie wiem co mogłabym...Chcę, żeby to był on. Wiem, że kiedyś mogę żałować, że się nie zgodziłam.
- Czuje, nie umiem tego wyjaśnić rozumnie. Po prostu.. Czuje.
- To ważna decyzja. Mówiłem. Nie chcę cię skrzywdzić, ale spełnię twoje życzenia.
- Ja ją podjęłam.
- Dobrze - głaszcze mój policzek. Znów czuję przyjemne ciepło bijące od niego. Mężczyzna wzdycha.
- Ale nie dziś.
Chce zniknąć. Co za porażka. Jak zwykle musiałam się ośmieszyć.
- Chodź. - prowadzi mnie do łóżka. Kładziemy się obok siebie. Czuję jak mnie obejmuje. - Wyobrażałaś sobie swój pierwszy raz?
- Proszę, nie rozmawiajmy o tym.
- Chcę wiedzieć jak chcesz, aby to wyglądało.
- Nie wiem..- maksymalnie przytulam się do poduszki.
- Postaram się coć wymyślić - głaszczę moje włosy.
- Okay..- szepcze przyjmując bijące od niego ciepło.
To miłe. Wcześniej zasypia łam sama w zimnym łóżku. Teraz leży obok mnie, a ja czuję się bezpieczna. Czuje jak spokojnie oddycha i przy tym zasypiam.
Ciepłe promienie słońca, oświetlają moją twarz. Powoli otwieram oczy patrząc przez okno. Widok z wzgórza jest magiczny. Wszystko budzi się do życia w cudowny sposób. Światła po nocy gasną i wschodzi słońce. Słyszę ciche pomrukiwanie. Odwracam się i dostrzegam Matthew. No tak. Uśmiecham się delikatnie. Śpi bardzo spokojnie. Jego ręka dalej spoczywa na mojej talii.
Obracam się na plecy i przypominam wczorajszy wieczór. Rozmowa była ciężka, ale w końcu coś ustaliliśmy. Będzie moim pierwszym. Nawet to brzmi jak jakaś papierkowa umowa. Ale nie przeszkadza mi to. Chce go.
Nie będę żałować. Będę jego i to mnie cieszy. Ale co może ze mną zrobić...
Nie drążę tego w głowie. Najdelikatniej jak tylko umiem podnoszę jego rękę i próbuję po cichu wstać.
Moje nogi stykają się z podłogą. Za duża koszulka sięga mi do ud.
Na palcach wchodzę do łazienki.
Wziąć prysznic? Może powinnam. Ale jak pomyśli ze panosze się w jego domu?
Jednak muszę się odświeżyć. Ściągam koszulkę i majtki. Wchodzę pod przeszklony prysznic i puszczam strumień gorącej wody. Zamykam oczy, a głowę odchylam do tylu. Pozwalam się zrelaksować. Nakładam jego szampon i płyn do ciała. Świetnie pachną.
Moja kąpiel nie trwa długo. Owijam się ręcznikiem i cicho wychodzę. Jednak Matthew nie śpi. Podpiera się na rękach Zaspany i zdezorientowany. Na mój widok od razu się uśmiecha.
- Nie chciałam cię budzić..- wskazuje na drzwi od łazienki.
- Nie obudziłaś mnie. Bardziej myślałem, że uciekłaś.
- Nie zrobiłabym tego - marszczę brwi.
- Po tym co ci powiedziałem, miałaś prawo
- Przyjęłam to do wiadomości.
- Chodź do mnie.
- Tak?- pokazuje na ręcznik.
- Tak. Chodź.
Powoli podchodzę do łóżka i siadam na jego brzegu. Matthew przyciąga mnie nieco bliżej. Jeździ ręką po moich plecach. Uśmiecham się do niego dyskretnie ściskając ręcznik.
- Mieszasz w moim życiu Rosemary.
- Powiedz i wyjdę..
- Ale ja nie chcę, żebyś odchodziła.
- Cieszę się..
- Nie wiesz co cię czeka - przewraca nas gwałtownie i jest nade mną.
- Wiem - patrzę na jego twarz przełykając ślinę
- Nie masz pojęcia.
- Wiem - przyznaje.
- Więc co takiego?
- Wiem, że nie wiem - wyjaśniam z uśmiechem.
Przygryza moją wargę, a potem mnie czule całuje. Oddaje pieszczotę z wielką przyjemnością. On się uśmiecha. Trzyma dłonie na moich udach. Czuje jego dotyk na mojej skórze.
- Mam dla ciebie świeże rzeczy. Przewidziałem to.
- Nie trzeba było.
- Trzeba.
- Wiec dziękuje.
- Wiesz, że teraz będę bardzo zazdrosny - przymruża oczy i znów nasze usta mają styczność.
- Nie będziesz miał o co. Mnie nie dotyczą takie rzeczy.
- Nie? Christian Tomlinson.
- On.. wyjaśniliśmy sobie wszystko - gasnę na wzmiankę o nim.
- I wszyscy inni mężczyźni, którzy oglądają się za twoim tyłkiem.
- Nie w moim przypadku. Na prawdę. Jestem niegroźna..
- Uwielbiam cię, ale musisz wstać bo będziemy mieć problem. I zerżnę cię w tym łóżku.
Moje usta otwierają się gdy jego słowa wprowadzają mnie w osłupienie. Odrywa się ode mnie i kładzie obok. Czy on właśnie to powiedział? Pragnie mnie? Teraz? Do głowy wpada mi szalona myśl.
- Wiec może zostaniemy jeszcze chwile..?- ledwo mnie słychać.
- Dla mnie? Możemy zostać. Ale nie wiem jak ty - mruczy.
- Okay - całuje go nieśmiało.
Wsuwa język do moich ust. On oddaje pocałunek z dużo większą siłą. Wzdycham gdy zaczyna walczyć z moim. Dłoń Matthew rozsuwa moje nogi. Jego palce dotykają wnętrze moich ud. Zaciskam je automatycznie robiąc się czerwona.
- Jeśli chcesz możemy poczekać.
- Ja tylko...już nie będę. Przepraszam.
Patrzy na mnie łagodnym spojrzeniem. Całuje moje usta. Tak idealnie się ze sobą łączą.
- Nie masz za co. Wiem, że nie jesteś doświadczona w takich sprawach.
- To okropne. Nie dziwie się, że nie chcesz.
- Słucham? - Marszczy brwi zdezorientowany. - Pragnę cię. Chcę cię uczyć tego wszystkiego. Chcę, żebyś czerpała przyjemność.
Patrzę na niego niepewna jego słów. To dla mnie dużo. Od wczoraj wiele się wydarzyło. Każde wyznanie jest dla mnie ważne.
- Czuje się przy tobie dobrze.
Mówię w końcu
- I tak właśnie ma być.
Pragnę go wiec, dlaczego cały czas to blokuje? Jestem na siebie zła. Czuję jak całuje moją szyję. To tak bardzo przyjemne. Przenika całą mnie. Nieświadomie puszczam ręcznik.
Odsuwa materiał i zostaję pod nim naga.
- Dogodzę ci - mruczy seksownie do mojego ucha.
Czuje potrzebę zasłonięcia się, ale nie zrobię tego. Nie teraz, nie z nim. Nie mogę się wstydzić. Tak bardzo tego chciałam. Zagryzam wargę czując jego ciało tak blisko. Pragnę ponownie posmakować jego ust. Ale on już jest niżej. Wyznacza ścieżkę między moimi piersiami. Oddech mężczyzny drażni moją skórę. To piekielnie dobre. Sprawia, że zapominam nawet o tym, że widzi mnie nagą.
Moje myśli odpływa ja daleko. Jestem tylko ja, Matthew i jego usta. Obezwładnia mnie całą. Wysuwa język i krąży nim wokół mojego pępka. Och...tylko tyle...aż tyle.
Oddech znacznie przyspiesza. To jest takie erotyczne. Zasysa skórę i zjeżdża ustami niżej. Czuje napięcie i gorącą atmosferę miedzy nami. Nigdy nie byłam z mężczyzną w łóżku, wiec to wszystko jest zupełnie nowe. Każdy jego ruch jest dla mnie zagadką. Właśnie teraz czuję go przy płatkach kobiecości. W ostatniej chwili powstrzymuje się przed zatrzymaniem go. Przecież nie mogę tego przerwać.
Biorę głęboki oddech i zamykam oczy. Delikatnie się denerwuje, ale próbuję odprężyć. Język bruneta zatacza kółka.
- Ach..- wyrywa mi się.
Zaciskam dłonie na materiale białego prześcieradła. Pieści mnie powoli i z wyczuciem. Nie kontroluje, gdy nagle moje biodra wprawiają się w ruch.
- O tak maleńka, zaraz dojdziesz - odrywa się na moment.
- Zrób to..- dlaczego nie przejdzie do rzeczy?
- Za chwilę. Wybuchnij - szepcze i czuję dwa palce przy swoim wejściu, a zaraz w środku.
Dosłownie sekundę później moje ciało wygina się w łuk a ja dochodzę. To dziwne uczucie. Po raz pierwszy czuję coś takiego. Wybuch. Fala ciepła. Wszystko na raz. Osobisty raj na ziemi. Oddycham szybko i urywanie.
Matthew odnajduje moje usta i pieczętuje to pocałunkiem. Zsuwa swoje dresy Zatracam się w pocałunku by nie myśleć o tym co za chwile nastąpi. Jestem świadoma bólu, ale teraz przyjemność pochłania moje ciało. Łapie go za kark. Nie ważne co jest odpowiednie. Chce go całą sobą.
Świetny :)
OdpowiedzUsuń*.* Zajebiasty
OdpowiedzUsuńOMG :D
OdpowiedzUsuńkocham <3<3<3
OdpowiedzUsuńO MATKO JEDYNA JAK MOGŁAŚ W TAKIM MOMENCIE?!!
OdpowiedzUsuńCztery słowa: ro man tycz nie!
OdpowiedzUsuńSwietny rozdzial :)
OdpowiedzUsuńŚwietny!!! ♥
OdpowiedzUsuń