poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Rozdział 1



Wsuwam do ust kolejną łyżkę z płatkami. Lubię zbożowe, tylko takie. Inne mi nie podchodzą. Moje śniadanie przeważnie jest bardzo ubogie. Czasem jedna kanapka, czasem wystarczy jabłko. Nie jestem osobą, która lubi jeść. O nie. Nie mam też fioła na punkcie diety. Po prostu uważam, że jak zgłodnieję to zjem.
Przesuwam miskę lekko w prawo, gdy obok mnie siada zdenerwowana Alice. Brunetka stuka palcami o stolik, a ja leniwie patrzę na jej pomalowane paznokcie. Musiała je dopiero ozdobić, bo lakier nie zaczął odchodzić. W sumie wybrała ładny kolor. Jasno pomarańczowy.
Dzisiaj swoje długie włosy zostawiła rozpuszczone. Wygląda bardzo świeżo jak zawsze. Tyle, że od rana powinnam słyszeć jej śmiech, a jak na razie to wierci się zgrzytając zębami. Wypada zapytać, czy sama powie.
- Och, droga Alice, widzę że coś cię trapi. Cóż takiego się stało? – pytam, przełykając mleko.
Odwracam się lekko w stronę przyjaciółki. Wbija we mnie wzrok. Jej brązowe oczy są przerażone. Och, coś poważnego. Popędzam ją łyżką.
- Myślałam, że nie zapytasz – zaczyna. – Zadzwonili z Mediolanu. Tak! Rozumiesz to? Dowiedzieli się, że wykonuję projekt dla White’a i muszę tam pojechać. To moja szansa. – ciągnie podekscytowana. Ona zawsze tak energicznie gestykuluje.  – Ale wiesz…Muszę spotkać się z Matthew White’em. To ważne. Mam projekty. Pomyślałam, że mogłabyś…- patrzy na mnie.
Kiwam głową analizując to co powiedziała. Po chwili otwieram szerzej usta.
- O nie. Nie ma mowy. Nie wkręcisz mnie w nic – ostrzegam od razu.
Wiem jaka bywa Alice. Gdy ma kłopoty, rozwiązanie ich zwala na mnie. Cóż, to denerwująca wada, ale kocham ją jak siostrę. Zazwyczaj jej ulegam. Mam nadzieje, że tym razem nie urzeknie mnie jej szczenięcy urok.
- Bardzo cię proszę – łapie moją rękę. – Tak strasznie mi na tym zależy. Gdy to odwołam, może mnie zwolnić i zatrudnić innego projektanta. Do Mediolanu za mnie nie pojedziesz, ale tu możesz iść. Wszystko ci dam  - bierze oddech, a to oznacza że zaraz znów zacznie mówić. Zakrywam dłonią jej usta i przymykam oczy.
Jeśli jej nie pomogę to wyjdę na bezduszną i zacznie mi to wypominać przez najbliższe pięć lat. Nawet w żartach. Ale jeśli pomogę to nie będę wiedziała jak mam zachować się na takim spotkaniu. Zawsze mam kłopot w rozmowie z mężczyznami. A to jest dość…wow mężczyzna.
Sławny Matthew White jest właścicielem wielu firmy. Tak, dokładnie. Ma całą korporację i pełno filii w różnych miastach oraz krajach. Nie spotkałam go nigdy, chociaż mieszkamy w tym samym mieście. To człowiek za bardzo nie udzielający się prywatnie. Tak mi się wydaję. Skąd tyle wiem? Alice opowiada o nim od roku. Bardzo zaangażowała się w cały projekt. Zaprojektowała dla niego biuro. Podobno chciał coś zmienić nie zatrudniając najwyższych specjalistów. Dał wykazać się początkującym. Moja przyjaciółka była najlepsza na uczelni, którą sponsoruje więc bardzo łatwo znalazł potrzebną pomoc. Ja kompletnie chowam się w cieniu za Alice. Ona jest inna. Dzięki temu jej przebojowość przelewa się do prac dziewczyny. U niej wszystko jest żywe, energiczne. W moim wykonaniu to oaza spokoju. Delikatność. Zmysłowość. Takie są moje klimaty.
Pod względem charakteru bardzo się różnimy. Z brunetką poznałyśmy się jeszcze w liceum. Historia może wyglądać na bardzo banalną, ale taka po prostu była. Wpadłam na nią pierwszego dnia, nie umiejąc znaleźć klasy. Zawsze miałam problem z orientacją w terenie.
Więc pomogła mi i zaprowadziła do sali, gdzie sama miała matematykę. Tak…A potem usiadłyśmy razem i od tam tego pory jest dla mnie jak siostra. Kocham ją i wiem, że ona mnie. Obie możemy liczyć na siebie w każdej sytuacji, a to najważniejsze. Nasze kłótnie zazwyczaj trwają najwyżej godzinę. Potem przytulamy się obiecując, że nic nas nie rozdzieli.
Moje rozmyślenia zostają przerwanie przez jej rękę, która macha mi przed oczami. Odwracam się i wbijam w nią przytomny wzrok.
- Halo? Proszę cię. To bardzo ważne – skomli. Zrób jeszcze oczy kota ze Shreka. To niestety coraz częściej zaczyna na mnie działać.
- Dobra! – kapituluję wstając z krzesła. Zabieram ze stołu miskę i wstawiam ją do zlewu. Później umyję. – Ale wiesz jaka jestem. Mogę pogubić się w rozmowie – tłumaczę przyjaciółce opierając się o blat.
- Poradzisz sobie. Na pewno.
- To naprawdę bardzo pocieszające – kiwam głową i wzdycham. – Kiedy, o której i gdzie?
Podniecona brunetka biegnie po jakąś teczkę z którą zaraz wraca. Kładzie ją na stole i wyciąga kartki. Ma tam cały projekt. Podaje mi notatkę z adresem.
„ White World Corporation ul. Mystic street 89. Czwartek.Godzina 13:40”.
Mężczyzna pewnie ma zajęty terminarz. Wcale mu się nie dziwię, ale nie ciągnie mnie do poznania tego tajemniczego biznesmena. Raczej unika gazet, więc z nich nie dowiedziałabym się o nim niczego. Na szczęście istnieje coś takiego jak Alice, która wszystko ci powie.
Podnoszę wzrok na dziewczynę i kiwam głową. Chwilę później rzuca mi się na szyję. Chwieję się i ze śmiechem ją przytulam.
- Bardzo, bardzo ci dziękuję. Jakoś się odwdzięczę – daje mi buziaka w policzek. – Lecę się pakować.
- Idę do pracy – odpowiadam.
- Pa! – krzyczy i wybiega z kuchni.
Kręcę głową udając się do przed pokoju. Jest wąski i krótki. Alice uparła się, aby na podłodze położyć biały dywan. To bezsensu, bo wchodząc prosto z klatki z brudnymi butami, jest cały upaprany. No ale…
Wyciągam ze starej, wbudowanej szafy granatową kurtkę przeciwdeszczową i wsuwam stopy w trampki. Lubię chodzić w sportowych butach. Obcasy zakładam na ważne okazje. Praca na pewno taką nie jest.
Staję przed lustrem i wzdycham. Jak zwykle blond włosy nie umieją się ułożyć tak jak powinny. Sięgają mi do piersi. Są gęste, a loków na pewno z nich nie zrobię. Zagryzam wargę, dmuchając w niesforny kosmyk zwisający wprost na noc. Trzaskając lekko drzwiami, opuszczam nasze wspólne, małe, wynajęte mieszkanie.
Blok znajduję się w samym centrum. Jest to dobra dzielnica, bo mam dobry dojazd do każdego miejsca. Nie posiadam jeszcze samochodu, więc jest to ułatwienie. Przy wejściu do klatki mamy od razu sklep i kiosk. Za daleko nie musimy chodzić. Zazwyczaj zakupy robię ja i wtedy udaję się do supermarketu, ale gdy robi to Alice – zawodowy leń – korzysta z wygodności, który daje nam spożywczy pod blokiem.  
Podnoszę głowę i patrzę w niebo. Na razie bezchmurne, ale jest chłodno. Mam nadzieję, że chociaż dzisiaj nie będzie padać. Nie cierpię deszczu, a mieszkam w najbardziej deszczowym mieście. Los tak chciał. Nigdy nie ciągnęło mnie do tego, aby się przeprowadzić. Myślę, że tutaj mam dużo możliwości gdy w końcu skończę studia. Oczywiście moja przyjaciółka rozpoczęła swoją karierę wręcz piorunująco. Projekt dla takiego człowieka da jej przepustkę do świata świetnej architektury. Telefon z Mediolanu jest tego dowodem. Jestem z niej dumna. Alice ma talent i trzeba to docenić.
Przemierzam kolejne ulicę, aż w końcu docieram do małej księgarni. Popycham szklane drzwi obite drewnianą, dębową framugą i wchodzę do środka. Jedynie stolik pod oknem jest zajęty przez jakąś parę. Ludzie lubią tu przechodzić. Mogą w spokoju poczytać książki. Lokal jest bardzo przytulny. Z głośników wypływa zawsze spokojna muzyka. Najczęściej Adele lub Ed Sheeran.
Wyglądem przypomina Empik. Jest przestronny. Regały są na ścianach oraz również znajdują się niższe ustawione rzędami. Na każdym jest pełno książek. Czasem podkradam jedną i gdy nie ma klientów wciągam się w świat wymyślonych bohaterów. Książki pozwalają zapomnieć o rzeczywistości. Są cudowną ucieczką od problemów. Pozwalają poczuć nam się aktorami innej historii niż pisze nam własne życie. Książki są jak towarzystwo, które sobie człowiek dobiera. – Monteskiusz. Poza tym uważam, że niewiele rzeczy ma na człowieka tak wielki wpływ jak pierwsza książka, która od razu trafia do jego serca. Ten kto nie czyta to po prostu traci.
Odwieszam swoją kurtkę na wieszak stojący przy ladzie z kasami. W lustrze ponownie poprawiam swoje włosy i gotowa staję na miejscu pracę. Przyjęli mnie do księgarni rok temu. Mój szef – Harry Styles – jest bardzo miłym człowiekiem. Do tego strasznie przystojny, ale on co chwila pokazuje się z innymi kobietami. Wydaję mi się, że lubi romanse. Nie dziwię się, że ma tak dużo wielbicielek. Jego zielone oczy są bardzo hipnotyzujące. Oraz gdy się uśmiecha w policzkach pojawiają się dwa dołeczki. Słodki widok. Czasami wpada i przynosi mi poranną kawę kupioną w Starbucksie. Myślę, że w jakimś stopniu przyjaźnimy się, bo już dawno przestałam mu mówić per pan.  Gdy się spóźnię – co rzadko bywa – nawet na mnie nie krzyczy. Kiwa głową i mówi, żebym oszczędzała na samochód. Poza tym gdy siedzi tutaj ze mną, zawsze jest zabawnie. Albo pośpiewa, albo zażartuje. Czasem mi poprzeszkadza. Naprawdę lubię Harry’ego i jego wybranka będzie szczęściarą.
Podnoszę wzrok, gdy drzwi od księgarni ponownie się otwierają. Opierając swoje ciało o wysokie krzesło barowe macham szefowi. Uśmiecha się i podchodzi bliżej ściągając czarną kurtkę.
- Witaj Rosemary – mówi stając obok. – Strasznie zimno. Mam wrażenie, jakby to był grudzień.
- Tak, dzisiaj wyjątkowo chłodno. Wiesz…nie ma to jak rozmowa o pogodzie – chichoczę patrząc na niego kątem oka.
Przez chwilę zastanawia się nad czymś marszcząc brwi, a później słyszę jego śmiech.
- Wybacz. Jestem beznadziejny  - dalej nie przestaje się uśmiechać, a ja kręcę głową.
- Może dzisiaj będzie lepszy utarg. Nie chcę straszyć, ale w tym miesiącu jest gorzej – zmienia temat, mówiąc już poważnie.
- Na pewno będzie dobrze – zapewniam go.
Mruga do mnie i idzie na zaplecze. Wzdycham, opierając rękę na blacie. Czasem jest gorzej, ale tak bywa chyba w każdym biznesie. Nie wiem. Nie mam doświadczenia. Tak mi się po prostu wydaję.
~~~~~~~~~*~~~~~~~~
No więc mamy pierwszy rozdział. Liczymy na Wasze opinie. 1D będą mieć swoje istotne wątki w tym opowiadaniu, więc nie musicie się obawiać. Na pewno będzie ciekawie. :)
~Pozdrowienia z Jarosławca 

9 komentarzy:

  1. super :* będe czytać :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Omg swietne czekam na nn plis dodaj go szybko :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie ma to jak czytać 50 twarzy Grey'a i jednocześnie fanfick o tym :D
    Ogólnie świetne i nie mogę się doczekać następnego rozdziału, mam nadzieje że dodasz go szybko :D
    http://what-now-niallhoranff.blogspot.com/
    Pozdrawiam xx

    OdpowiedzUsuń