Wsuwam do ust kolejną łyżkę z
płatkami. Lubię zbożowe, tylko takie. Inne mi nie podchodzą. Moje śniadanie
przeważnie jest bardzo ubogie. Czasem jedna kanapka, czasem wystarczy jabłko.
Nie jestem osobą, która lubi jeść. O nie. Nie mam też fioła na punkcie diety.
Po prostu uważam, że jak zgłodnieję to zjem.
Przesuwam miskę lekko w prawo,
gdy obok mnie siada zdenerwowana Alice. Brunetka stuka palcami o stolik, a ja
leniwie patrzę na jej pomalowane paznokcie. Musiała je dopiero ozdobić, bo
lakier nie zaczął odchodzić. W sumie wybrała ładny kolor. Jasno pomarańczowy.
Dzisiaj swoje długie włosy
zostawiła rozpuszczone. Wygląda bardzo świeżo jak zawsze. Tyle, że od rana
powinnam słyszeć jej śmiech, a jak na razie to wierci się zgrzytając zębami.
Wypada zapytać, czy sama powie.
- Och, droga Alice, widzę że coś
cię trapi. Cóż takiego się stało? – pytam, przełykając mleko.
Odwracam
się lekko w stronę przyjaciółki. Wbija we mnie wzrok. Jej brązowe oczy są
przerażone. Och, coś poważnego. Popędzam ją łyżką.
- Myślałam, że nie zapytasz –
zaczyna. – Zadzwonili z Mediolanu. Tak! Rozumiesz to? Dowiedzieli się, że
wykonuję projekt dla White’a i muszę tam pojechać. To moja szansa. – ciągnie
podekscytowana. Ona zawsze tak energicznie gestykuluje. – Ale wiesz…Muszę spotkać się z Matthew White’em.
To ważne. Mam projekty. Pomyślałam, że mogłabyś…- patrzy na mnie.
Kiwam głową analizując to co
powiedziała. Po chwili otwieram szerzej usta.
- O nie. Nie ma mowy. Nie
wkręcisz mnie w nic – ostrzegam od razu.
Wiem jaka bywa Alice. Gdy ma
kłopoty, rozwiązanie ich zwala na mnie. Cóż, to denerwująca wada, ale kocham ją
jak siostrę. Zazwyczaj jej ulegam. Mam nadzieje, że tym razem nie urzeknie mnie
jej szczenięcy urok.
- Bardzo cię proszę – łapie moją
rękę. – Tak strasznie mi na tym zależy. Gdy to odwołam, może mnie zwolnić i
zatrudnić innego projektanta. Do Mediolanu za mnie nie pojedziesz, ale tu
możesz iść. Wszystko ci dam - bierze
oddech, a to oznacza że zaraz znów zacznie mówić. Zakrywam dłonią jej usta i
przymykam oczy.
Jeśli jej nie pomogę to wyjdę na
bezduszną i zacznie mi to wypominać przez najbliższe pięć lat. Nawet w żartach.
Ale jeśli pomogę to nie będę wiedziała jak mam zachować się na takim spotkaniu.
Zawsze mam kłopot w rozmowie z mężczyznami. A to jest dość…wow mężczyzna.
Sławny Matthew White jest
właścicielem wielu firmy. Tak, dokładnie. Ma całą korporację i pełno filii w
różnych miastach oraz krajach. Nie spotkałam go nigdy, chociaż mieszkamy w tym
samym mieście. To człowiek za bardzo nie udzielający się prywatnie. Tak mi się
wydaję. Skąd tyle wiem? Alice opowiada o nim od roku. Bardzo zaangażowała się w
cały projekt. Zaprojektowała dla niego biuro. Podobno chciał coś zmienić nie
zatrudniając najwyższych specjalistów. Dał wykazać się początkującym. Moja
przyjaciółka była najlepsza na uczelni, którą sponsoruje więc bardzo łatwo
znalazł potrzebną pomoc. Ja kompletnie chowam się w cieniu za Alice. Ona jest
inna. Dzięki temu jej przebojowość przelewa się do prac dziewczyny. U niej
wszystko jest żywe, energiczne. W moim wykonaniu to oaza spokoju. Delikatność.
Zmysłowość. Takie są moje klimaty.
Pod względem charakteru bardzo
się różnimy. Z brunetką poznałyśmy się jeszcze w liceum. Historia może wyglądać
na bardzo banalną, ale taka po prostu była. Wpadłam na nią pierwszego dnia, nie
umiejąc znaleźć klasy. Zawsze miałam problem z orientacją w terenie.
Więc pomogła mi i zaprowadziła do
sali, gdzie sama miała matematykę. Tak…A potem usiadłyśmy razem i od tam tego
pory jest dla mnie jak siostra. Kocham ją i wiem, że ona mnie. Obie możemy
liczyć na siebie w każdej sytuacji, a to najważniejsze. Nasze kłótnie zazwyczaj
trwają najwyżej godzinę. Potem przytulamy się obiecując, że nic nas nie
rozdzieli.
Moje rozmyślenia zostają
przerwanie przez jej rękę, która macha mi przed oczami. Odwracam się i wbijam w
nią przytomny wzrok.
- Halo? Proszę cię. To bardzo
ważne – skomli. Zrób jeszcze oczy kota ze Shreka. To niestety coraz częściej
zaczyna na mnie działać.
- Dobra! – kapituluję wstając z
krzesła. Zabieram ze stołu miskę i wstawiam ją do zlewu. Później umyję. – Ale
wiesz jaka jestem. Mogę pogubić się w rozmowie – tłumaczę przyjaciółce
opierając się o blat.
- Poradzisz sobie. Na pewno.
- To naprawdę bardzo pocieszające
– kiwam głową i wzdycham. – Kiedy, o której i gdzie?
Podniecona brunetka biegnie po
jakąś teczkę z którą zaraz wraca. Kładzie ją na stole i wyciąga kartki. Ma tam
cały projekt. Podaje mi notatkę z adresem.
„ White World Corporation ul. Mystic
street 89. Czwartek.Godzina 13:40”.
Mężczyzna pewnie ma zajęty
terminarz. Wcale mu się nie dziwię, ale nie ciągnie mnie do poznania tego
tajemniczego biznesmena. Raczej unika gazet, więc z nich nie dowiedziałabym się
o nim niczego. Na szczęście istnieje coś takiego jak Alice, która wszystko ci
powie.
Podnoszę wzrok na dziewczynę i
kiwam głową. Chwilę później rzuca mi się na szyję. Chwieję się i ze śmiechem ją
przytulam.
- Bardzo, bardzo ci dziękuję.
Jakoś się odwdzięczę – daje mi buziaka w policzek. – Lecę się pakować.
- Idę do pracy – odpowiadam.
- Pa! – krzyczy i wybiega z
kuchni.
Kręcę głową udając się do przed
pokoju. Jest wąski i krótki. Alice uparła się, aby na podłodze położyć biały
dywan. To bezsensu, bo wchodząc prosto z klatki z brudnymi butami, jest cały
upaprany. No ale…
Wyciągam ze starej, wbudowanej
szafy granatową kurtkę przeciwdeszczową i wsuwam stopy w trampki. Lubię chodzić
w sportowych butach. Obcasy zakładam na ważne okazje. Praca na pewno taką nie
jest.
Staję przed lustrem i wzdycham.
Jak zwykle blond włosy nie umieją się ułożyć tak jak powinny. Sięgają mi do
piersi. Są gęste, a loków na pewno z nich nie zrobię. Zagryzam wargę, dmuchając
w niesforny kosmyk zwisający wprost na noc. Trzaskając lekko drzwiami,
opuszczam nasze wspólne, małe, wynajęte mieszkanie.
Blok znajduję się w samym
centrum. Jest to dobra dzielnica, bo mam dobry dojazd do każdego miejsca. Nie
posiadam jeszcze samochodu, więc jest to ułatwienie. Przy wejściu do klatki
mamy od razu sklep i kiosk. Za daleko nie musimy chodzić. Zazwyczaj zakupy
robię ja i wtedy udaję się do supermarketu, ale gdy robi to Alice – zawodowy
leń – korzysta z wygodności, który daje nam spożywczy pod blokiem.
Podnoszę głowę i patrzę w niebo.
Na razie bezchmurne, ale jest chłodno. Mam nadzieję, że chociaż dzisiaj nie
będzie padać. Nie cierpię deszczu, a mieszkam w najbardziej deszczowym mieście.
Los tak chciał. Nigdy nie ciągnęło mnie do tego, aby się przeprowadzić. Myślę,
że tutaj mam dużo możliwości gdy w końcu skończę studia. Oczywiście moja
przyjaciółka rozpoczęła swoją karierę wręcz piorunująco. Projekt dla takiego
człowieka da jej przepustkę do świata świetnej architektury. Telefon z
Mediolanu jest tego dowodem. Jestem z niej dumna. Alice ma talent i trzeba to
docenić.
Przemierzam kolejne ulicę, aż w
końcu docieram do małej księgarni. Popycham szklane drzwi obite drewnianą, dębową
framugą i wchodzę do środka. Jedynie stolik pod oknem jest zajęty przez jakąś
parę. Ludzie lubią tu przechodzić. Mogą w spokoju poczytać książki. Lokal jest
bardzo przytulny. Z głośników wypływa zawsze spokojna muzyka. Najczęściej Adele
lub Ed Sheeran.
Wyglądem przypomina Empik. Jest
przestronny. Regały są na ścianach oraz również znajdują się niższe ustawione
rzędami. Na każdym jest pełno książek. Czasem podkradam jedną i gdy nie ma
klientów wciągam się w świat wymyślonych bohaterów. Książki pozwalają zapomnieć
o rzeczywistości. Są cudowną ucieczką od problemów. Pozwalają poczuć nam się
aktorami innej historii niż pisze nam własne życie. Książki są jak towarzystwo, które sobie człowiek dobiera. – Monteskiusz.
Poza tym uważam, że niewiele rzeczy ma na człowieka tak wielki wpływ jak
pierwsza książka, która od razu trafia do jego serca. Ten kto nie czyta to po
prostu traci.
Odwieszam swoją kurtkę na wieszak
stojący przy ladzie z kasami. W lustrze ponownie poprawiam swoje włosy i gotowa
staję na miejscu pracę. Przyjęli mnie do księgarni rok temu. Mój szef – Harry
Styles – jest bardzo miłym człowiekiem. Do tego strasznie przystojny, ale on co
chwila pokazuje się z innymi kobietami. Wydaję mi się, że lubi romanse. Nie
dziwię się, że ma tak dużo wielbicielek. Jego zielone oczy są bardzo
hipnotyzujące. Oraz gdy się uśmiecha w policzkach pojawiają się dwa dołeczki.
Słodki widok. Czasami wpada i przynosi mi poranną kawę kupioną w Starbucksie.
Myślę, że w jakimś stopniu przyjaźnimy się, bo już dawno przestałam mu mówić
per pan. Gdy się spóźnię – co rzadko
bywa – nawet na mnie nie krzyczy. Kiwa głową i mówi, żebym oszczędzała na
samochód. Poza tym gdy siedzi tutaj ze mną, zawsze jest zabawnie. Albo
pośpiewa, albo zażartuje. Czasem mi poprzeszkadza. Naprawdę lubię Harry’ego i
jego wybranka będzie szczęściarą.
Podnoszę wzrok, gdy drzwi od
księgarni ponownie się otwierają. Opierając swoje ciało o wysokie krzesło
barowe macham szefowi. Uśmiecha się i podchodzi bliżej ściągając czarną kurtkę.
- Witaj Rosemary – mówi stając
obok. – Strasznie zimno. Mam wrażenie, jakby to był grudzień.
- Tak, dzisiaj wyjątkowo chłodno.
Wiesz…nie ma to jak rozmowa o pogodzie – chichoczę patrząc na niego kątem oka.
Przez chwilę zastanawia się nad
czymś marszcząc brwi, a później słyszę jego śmiech.
- Wybacz. Jestem
beznadziejny - dalej nie przestaje się
uśmiechać, a ja kręcę głową.
- Może dzisiaj będzie lepszy
utarg. Nie chcę straszyć, ale w tym miesiącu jest gorzej – zmienia temat,
mówiąc już poważnie.
- Na pewno będzie dobrze –
zapewniam go.
Mruga do mnie i idzie na
zaplecze. Wzdycham, opierając rękę na blacie. Czasem jest gorzej, ale tak bywa
chyba w każdym biznesie. Nie wiem. Nie mam doświadczenia. Tak mi się po prostu
wydaję.
~~~~~~~~~*~~~~~~~~
No więc mamy pierwszy rozdział. Liczymy na Wasze opinie. 1D będą mieć swoje istotne wątki w tym opowiadaniu, więc nie musicie się obawiać. Na pewno będzie ciekawie. :)
~Pozdrowienia z Jarosławca
super :)
OdpowiedzUsuńFajny, będe czytać ;D
OdpowiedzUsuńSuper !!
OdpowiedzUsuńCudo ;**
OdpowiedzUsuńSuper
OdpowiedzUsuńsuper :* będe czytać :)
OdpowiedzUsuńŚwietne! :*
OdpowiedzUsuńOmg swietne czekam na nn plis dodaj go szybko :)
OdpowiedzUsuńNie ma to jak czytać 50 twarzy Grey'a i jednocześnie fanfick o tym :D
OdpowiedzUsuńOgólnie świetne i nie mogę się doczekać następnego rozdziału, mam nadzieje że dodasz go szybko :D
http://what-now-niallhoranff.blogspot.com/
Pozdrawiam xx