środa, 5 listopada 2014

Rozdział 13

Wychodzimy z parku. Przed księgarnią stoi czarny samochód, o który opiera się wkurzony Matt.
- O nie… Christian spotkamy się w sobotę. – Mówię szybko i patrzę dyskretnie mężczyznę w ciemnych okularach.
Zauważył nas.
- Zaraz, zaraz maleńka. Zwolnij. Myślałem, że idziesz do domu. – Podnosi jedną brew do góry.
- Chris, proszę…
- No i znowu się spotykamy.- Moje błagania przerywa głęboki bas Withe’a.
Patrzę przerażona na to na Christiana to na Matta.
Matthew mrozi wzrokiem mojego przyjaciela, patrząc lekko z nad okularów. Zaciska pięści i wiem, że jest wkurzony.
            - Kolego, wyluzuj. Tylko rozmawialiśmy... - Chłopak podnosi ręce w geście obronnym, a ja szybko przytakuję głową.
            - Nie jestem twoim kolegą. Zacznijmy od tego - głos mojego chłopaka jest chłodny, a wręcz lodowaty. Łapie moje ramię i przyciąga mnie do siebie.
            Bezwładnie ląduję na klatce wysokiego bruneta. Zerkam dyskretnie na młodszego chłopaka. Patrzy się na mnie niedowierzająco.
            - Matthew, proszę... - Szepczę, ale nie słucha mnie.    
            - Zostaw ją w spokoju Tomlinson - warczy. - A teraz spieprzaj.
            - Nie mów mi co mam robić. Nie jesteś panem całego świata. - Prycha w jego stronę. Nadal stoi naprzeciwko nas.
            - Christian, chociaż ty... - Przerywa mi.
            - A chcesz się przekonać? - Matthew odsuwa mnie za siebie i stawia krok w stronę bruneta. - Możesz stracić wszystko jeśli jeszcze bardziej mnie wkurwisz.
            Nie odzywa się. Zaciska szczękę i pięści. Patrzy na mnie i wtedy mówi.
            - Zabrałeś mi już wszystko. Co chcesz jeszcze?
            - Po prostu odejdź - odpowiada sucho.
            - Nie. - Mówi twardo i podchodzi do mężczyzny.
            Wtedy właśnie dostaje pięścią w szczękę.
            - Tomlinson, ostrzegam - syczy do niego i ciągnie mnie do auta.
            Już po chwili w nim jestem.
            Łzy spływają po mojej twarzy. Patrzę na Christiana. Leży na chodniku. Po chwili Matt zajmuje miejsce obok mnie.
            Widzę też jak mój przyjaciel podnosi się, trzymając za policzek. Musiało zaboleć. Matthew jest wściekły. Nie odzywa się do mnie.
            Gwałtownie rusza i nie stosuje się do żadnych przepisów drogowych. Zaciska palce na kierownicy i przyśpiesza.
            - Dlaczego? - Pytam cicho, oczekując z jego strony uwolnienia emocji.
            - Bo jesteś moja - odpowiada bez tchu i znów zaciska zęby.
            Moim ciałem wstrząsają dreszcze. Nigdy tak do mnie nie mówił. Nie chcę takiego Matthew’a. Takiego wściekłego i bezwzględnego.
            Wyjeżdżamy z Londynu. Nie wiem dokąd. Boję się zapytać. Na horyzoncie jest tylko las. Wjeżdżamy do niego. Samochód szybko pokonuje wąskie leśne dróżki.
Gdy słońce powoli zbliża się ku zachodowi, Matthew zatrzymuje się.
Patrzę na niego pytająco, ale nic nie mówi tylko wysiada z pojazdu. Zatrzaskuje za sobą drzwi.
Podchodzi w jednego z drzew. Ma zaciśnięte pięści i uderza nimi o chropowatą powierzchnię. Zdziera korę. Wyżywa się.
Siedzę prosto na fotelu i boję się poruszyć. Obserwuję mężczyznę w lusterku. Łzy spływają po moich policzkach.
            Boże, w co ja się wpakowałam? Co ja Ci złego zrobiłam? Zakochałam się? To jest złe? Moje rozmyślania przerywa Matt otwierając gwałtownie drzwi od strony pasażera. Bierze mnie za rękę i wyciąga z samochodu. Pcha mnie na niego i dociska swoim ciałem. Łapie moje nadgarstki w przytrzymuje jedną ręką za moimi plecami.
- Czy słowo „moja” jest trudne do zrozumienia? - pyta chłodno. - Nie lubię tego frajera i nie chcę, żeby się obok ciebie kręcił. Zrozumiałaś? Nie ufam mu.
            - To jest mój przyjaciel… - mówię cicho wpatrując się w jego oczy.
Są czarne. Nie ma w nich szarości. Tylko czerń.
- Co mnie to kurwa obchodzi?! Nie wolno Ci się do niego zbliżać! Jasne czy jeszcze raz powtórzyć?! – Pyta ściskając moje nadgarstki. Czuję się osaczona. Jest bardzo blisko. Całą złość przelewa na mnie.
Kiwam ledwo widocznie głową. Niemal od razu czuję jego wargi na moich. Wpija się w nie brutalnie i nie pozwala zaczerpnąć powietrza. Mocniej zaciska palce na nadgarstkach. Boje się. Moje ręce chcą się znaleźć w jego miękkich włosach, ale przy najmniejszym ruchu staje się bardziej brutalny. Nie chcę takiego Matthew.
- Nie wyrywaj się! – syczy i nie zważa na delikatność.
Nieruchomieję. Boję się zrobić najmniejszy ruch. Moje ciało całe drży zdradzając mój strach. Stoję i pozwalam wyżyć na mnie całe złe emocje mężczyzny. Jest taki dopóki nie zaczynam oddawać pocałunków. Wtedy staje się delikatniejszy. Czuły. Puszcza moje skrępowane nadgarstki i przenosi ręce na moją głowę. Odrywa z trudnością wargi od moich i głęboko oddycha. Opiera czoło o moje i patrzy prosto w oczy. Są przysłonięte ciemną powłoką, która powoli jakby chciała a nie mogła, znika.
- Matthew… - szepczę cicho.
- Wsiadaj, jedziemy! – mówi ostro. Odsuwa się i otwiera mi drzwi.
Zaciskam usta w wąska linię i nic już nie mówię. Wsiadam. Od razu odwracam wzrok, a za sobą słyszę mocne trzaśnięcie drzwiami. Parę łez spływa po moim policzku. Szybko pozbywam się ich z twarzy. Wszystko jest nie tak jak miało być. Christian został pobity, Matthew się wściekł, a ja jadę w nieznany mi kierunku tylko, dlatego, że zadłużyłam się w powalająco przystojnym i do tego bogatym facecie.

            - Matthew, przepraszam...- próbuję nawiązać rozmowę. Źle się czuję z tym, że jest na mnie zły.
            - Zamknij się! - krzyczy po czym przyśpiesza. Zaciska palce na kierownicy i wchodzi w ostry zakręt na leśnej drodze.
            Czuję ból w klatce piersiowej. Zamykam mocno oczy i wybucham płaczem.
Matthew jednak nie spuszcza wzroku z drogi. Nie mogę się uspokoić. Wiem że to dziecinne, ale ja się zaczynam go naprawdę bać.
            Jest...inny. Nie taki jak zawsze. Serce mi bije jak oszalałe.
Wyjeżdżamy z lasu i kierujemy się w tą samą stronę co wcześniej.... nie do domu. nie mam odwagi zapytać. Nie chcę.
            - Zatrzymaj się - mój głos drży, gdy ponownie się odzywam. - Zatrzymaj się i mnie zostaw.
            Patrzę na niego, ale on na mnie nie. Nerwowo zaciska usta w wąską linię. Bierze głęboki oddech.
            - Nie.... - szepcze już naprawdę spokojny
            - Tak. Chcę wrócić do domu, rozumiesz?! - wykrzykuję.
            - Nie, kurwa! Nie wrócisz tam dopóki ja Ci nie pozwolę! Dotarło! - Znów krzyczy, przez co kulę się na fotelu.
            Wbijam wzrok w szybę. Zaciskam rękę na torebce. Nie mam żadnego wyjścia.
Jedziemy długo, ale nie wiem gdzie. Znów wjeżdżamy do jakiegoś lasu i jedziemy coraz bardziej w głąb. No tak... tutaj mnie zostawi...
            Patrzę na mężczyznę. Kompletnie się boje. To nie on.
Opieram głowę o szybę, ale czuję jak bardzo napięte mam ciało. Nie tak to sobie wyobrażałam. Po jakiejś godzinie widzę ogromną bramę, przez którą przeplata się bluszcz.
            Nie wysiądę. Niech on mnie nawet nie dotyka. Niech się nie zbliża.
Zatrzymuje się przed nią i sam wysiada. Wyciąga mały kluczyk i pośród roślinności znajduje kłódkę. Otwiera ją i zdejmuje łańcuch z bramy.
            Boże. Gdzie my jesteśmy? Naciskam klamkę i wysiadam. Korzystam z okazji. Zaczynam biec przed siebie.
            - Kurwa! - Słyszę jak przeklina pod nosem i szybciej uciekam. Tuż za sobą słyszę jego kroki. Jest szybszy. Łapie mnie, wywracając
            Upadamy na liście. Znów wybucham płaczem i uderzam go po klatce.
Siedzi na mnie i łapie moje nadgarstki. Przenosi ręce nad głowę i przyciska do wilgotnej ziemi. Pochyla się i zbliża twarz do mojej. Słyszę tylko bicie własnego serca, oddech i szum liści...
            Nic więcej. Zamykam oczy. Nie chcę na niego patrzeć. Nie mogę na niego patrzeć.
Łapie mocno mój podbródek i zmusza abym była odwrócona twarzą do niego.
            - Bądź grzeczna, a nie będzie Cię dziś wieczorem bolało... - słyszę szept, który jest tak cichy, że muszę chwilę pomyśleć co powiedział. Gdy to do mnie dociera natychmiast otwieram oczy i napotykam jego tęczówki. Czarne...
            - Zgwałcisz mnie? - szepczę bez tchu.
            - Nie - odpowiada jakbym mu zadała pytanie czy odgrzać obiad. - Jeżeli będziesz słuchać.. - dodaje szeptem i brutalnie wpija się w moje usta
            Nie oddaję pocałunku. Jestem na niego zła. Traktuje mnie jak dziwkę. Gdzie ten nonszalancki mężczyzna?
            Dostaję w policzek, przez co krzyczę z bólu. Znów mnie całuje... nie mam siły się sprzeciwiać. Boję się go i wiem do czego jest zdolny. Z niechęcią i oporem oddaję pocałunek.
Będę posłuszna inaczej mnie skrzywdzi.
            Odsuwa się w jednej chwili i wstaje ciągnąc moje obezwładnione ciało za sobą
            - Dlaczego chcesz mnie skrzywdzić? - pytam szeptem. - Uważasz, że Christian może mnie skrzywdzić, a sam to robisz.
            - Nie chcę Cię skrzywdzić Rosemary - mówi spokojnie. - Chce byś była posłuszna. -Przyciąga mnie do siebie tak, że stykamy się biodrami
            - Kiedy ja nie chcę dzisiaj być z tobą. Chce do domu.- upieram się.
            - No właśnie i tutaj się nie słuchasz - Rzuca i prawie, że wpycha mnie do auta blokując drzwi.

16 komentarzy:

  1. ojej.....*.* jezuuu jaka akcja!!!! <3 Boże kocham! Jeju to jest zajebiste! <3 Kocham te opowiadanie <33333 jest perfekcyjne *.* może to głupie (wiem, że w tym przypadku nie xd) ale kocham takiego Mattehw'a <3 *.* nie mogę się doczekać następnego rozdziału! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Najlepszyyy no wow *______* ❤ Dominika :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Poprostu świetny nie ma słów żeby to opisać :-D@niall_quad

    OdpowiedzUsuń
  4. O cholera, to jest świetne, genialne!! Kolejny znakomity rozdział, aż się ucieszyłam widząc, że jest, co poczytać :)~Aga

    OdpowiedzUsuń
  5. Oo Matko! Kolejny fantastyczny rozdział!@mortajuliana

    OdpowiedzUsuń
  6. o boże co tu się dzieje????????!!!!!!!
    Jezus skąd tu bierzesz te wszystkie pomysły?!
    weny zycze..!
    //Kxx

    OdpowiedzUsuń
  7. ;ooooo
    Szatan opętał ten rozdział ;o
    Akysz akysz!

    Nie no bomba ^^

    Ściskam i życzę weny
    You Belong With Me

    OdpowiedzUsuń
  8. OMG! No jest rozdział, rzuciłam wszystko i zaczęłam czytać :). Dzoewczyno Jezu ten blog jest Z-A-J-E-B-I-S-T-Y <3 Kochana no rozdział dhdgfhvhjtgjcgjcfjbjhf nie mam słów. Czekam na nexta.
    Kocham i pozdrawiam <3 !

    OdpowiedzUsuń
  9. No i się nie nauczyłam na sprawdzian.

    OdpowiedzUsuń
  10. KURWA NO !!!!!!
    Cza bałwan z niego!!
    Szacunek kuźwa SZACUNEK
    Kobiety się szanuje!!!
    A Rose w dodatku jest jego więc powinien się ogarnąć
    niech się wyżywa na kimś innym a nie na takiej delikatnej dziewczynie !!!

    Normalnie mam ochotę go udusić!

    Jestem taka wściekła.
    Ne Matta oczywiście nie na CB kochana :*
    Jezu ileż emocji mi dostarczyłaś to wiem tylko ja.
    pisz tak dalej a dostanę zawału :P
    Życzę dalszej weny w pisaniu :*
    <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Ten Matt jest przerażający :( Rosemary powinna uciec od niego...
    Jestem totalnie zaskoczona xD
    Pozdrawiam i oczekuje z niecierpliwością na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja tam lubię jak są takie potwory z ludzi :p plis next ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  13. Bardzo mi sie podoba twoj blog,super sie go czyta masz talent dziewczyno czekam na nastepny rozdział ponieważ od trzech dni go dopiero czytam:)/M

    OdpowiedzUsuń