Naciska
mi na pęcherz, dlatego się budzę. Szybko wstaję.
Załatwiam potrzebę i jak najszybciej chcę wrócić do Matthew, ale gdy wychodzę z
łazienki nie ma go w łóżku.
Wzdycham zrezygnowana.
Zaczynam się ubierać.
Po delikatnie mówiąc ogarnięciu się do stanu pokazania światu schodzę do kuchni
gubiąc się po drodze. Gdy w końcu znajduję się w upragnionym pomieszczeniu,
widzę Matthew, który szykuje śniadanie.
- Cześć - mówię cicho i
spokojnie do niego podchodzę.
- O, już wstałaś - odwraca się
z uśmiechem na ustach i mnie przytula.
Podnoszę głowę a potem od razu
go całuje. Najsłodszy jest z rana. Oddaje pocałunek i mnie puszcza. Zalewa
herbatę i podaje mi ją na stół.
- Matt! Muszę do pracy.
- Nie pójdziesz... Ustaliłem
już to z Harrym - mówi spokojnie. - Zresztą dzisiaj i tak jest sobota.
- W soboty czasem pracuję. No
dobrze. Fajnie.
- Gniewasz się - Oznajmia.
- Nie. Już nie.
Nic nie mówi tylko unosi
zdziwiony brwi. Po krótkim czasie kładzie przede mną stos kanapek i siada obok.
- Smacznego.
- Nie zjem tyle - mówię.
- Ale to jest dla nas...
Pobrudziłem przy tym tyle talerzy, że już mi czystych nie zostało - Próbuje się
uratować, ale coś kiepsko mu idzie.
- A tak naprawdę? - spoglądam
na niego.
- Jestem taki głodny, że już
nie mogłem wytrzymać przekładanie ich na dwa talerze - mówi i bierze pierwszą
lepsza kanapkę.
Zaczynam się śmiać. Dobrze, że
dobry humor mu dopisuje. Dla mnie lepiej. Widok jedzącego Matthew z takim
zapałem jest cudowny.
Również biorę jedną kanapkę i
zaczynam jeść. Telefon w kieszeni spodni wibruje. Wyciągam go i widzę, że
dzwoni Alice
Przepraszam go i odbieram.
- Gdzie jesteś? - pyta. -
Mogłaś zadzwonić, że nie wracasz.
- Przepraszam, Alice ale
Matthew...
- Zwariowałaś! Martwiłam się.
Poza tym dzisiaj wyjeżdżam na dwa dni z Niallem.
- No to wspaniale... - na
mojej twarzy pojawia się uśmiech.
- Tak, wiem. Mój White jest
cudowny.
- No chyba sobie na za dużo
pozwalasz...
- No chyba nie. Jego brat jest
o wiele lepszy.
- Jasne, jasne... i dzwonisz
po to by mi to powiedzieć?
- Nie! Mówię ci, że cię w domu
nie ma.
- Dziękuje za informację -
mówię spokojnie po czym wybucham śmiechem.
- Oj dobra...- żegna się i
rozłącza.
- Wszystko w porządku? - pyta
Matt z pełna buzią, na co śmieję się jeszcze bardziej.
- Podobno nie ma mnie w domu -
uśmiecham się.
On też wybucha śmiechem.
- Słodki jesteś.
- Nieskromnie mówiąc.... Wiem.
- uśmiecha się pokazując szereg białych zębów..
- Och no...- wywracam oczami.
- Chyba, och tak... - próbuje
naśladować mój głos
Podnoszę rękę i uciszam go.
Wstaję z krzesła, aby po sobie posprzątać. Wkładam talerz do zlewu i odkręcam
kran. Myję naczynie, a później odkładam na suszarkę. Nie chciałam korzystać ze
zmywarki. Sama nie wiem czemu. Pewnie kaprys. Cały czas czuję wzrok Matta na
sobie.
Odwracam się, po czym opieram
o szafkę uśmiechając się.
- To...Mogę wrócić do domu? -
pytam.
- Nie, Rosemary - mówi i
przeszywa mnie wzrokiem.
- Dlaczego? - odzywam się
ponownie. Nie rozumiem.
- Chcę abyś została ze mną -
patrzy mi prosto w oczy.
Nie umiem odwrócić głowy.
Dlaczego działa jak magnes? Może ma rację. Powinnam zostać. Patrzę na swoje
buty, a potem powoli do niego podchodzę.
- Nie chcę tu być. Zabierz
mnie do swojego domu. Do pokoju - sama nie wierzę w to co mówię.
- To jest mój prawdziwy dom,
Rosemary - wstaje i opiera się o wyspę nie spuszczając ze mnie wzroku.
- Nie podoba mi się - mówię
rysując palcami po blacie.
- Jeszcze nie widziałaś
wszystkiego - przechyla głowę dotykając mojej dłoni.
- Rozglądałam się - przyznaję.
- Doprawdy? - podnosi brew do
góry. Robi małą pauzę i nachyla się nad moim uchem. - Mogę pokazać Ci więcej. - Szepcze i znów siada na krześle.
Odwracam się do niego tyłem.
Co tu się jeszcze może kryć? Jakie tajemnice skrywa ten dom? Czy są połączone z
życiem Matthew? Czuję dotyk na biodrach i pocałunek na szyi. Chcę się odwrócić,
ale mi nie pozwala.
Patrzę przed siebie,
zagryzając wargę. W co ja się wpakowałam? Dalej nie znam odpowiedzi.
Wciągam powietrze gdy
mężczyzna przyciąga mnie do swojego torsu i znajduje lepszy dostęp do mojej
skóry.
- Chodź, pokażę ci pokój, w
którym nie była jeszcze żadna kobieta a bardzo przyjemnie byłoby go wykorzystać
- szepcze do mojego ucha i bierze mnie za rękę.
Moje oczy rozszerzają się, a
serce staje na ułamek sekundy. Patrzę na nasze złączone dłonie i nie mogę wziąć
oddechu.
- Rose - bierze moją twarz w
dłonie i pochyla się, aby nasze usta połączyły się w długim pocałunku, który
sprawia że mój umysł szaleje.
Delikatność, namiętność,
słodycz, władza, brutalność to wszystko w jednym pocałunku. Moje ręce wplątują
się w jego miękkie włosy i przyciągają bliżej siebie. Nasze ciała stykają się
ze sobą. Jest cudowny.
Delikatnie pcha mnie do tyłu
jednocześnie się zbliżając aż moje plecy nie dotkną ściany. Przygważdża mnie
między płaską powierzchnią a swoim torsem i cały czas namiętnie całuje. Ale
jestem zaskoczona, gdy tak szybko się odsuwa.
- Panno Travolt - mruczy i
przejeżdża palcem po mojej dolnej wardze. - Pragnę pani tak samo jak pani mnie,
ale teraz idziemy.
- Dokąd? - pytam próbując
złapać oddech i opanować emocje.
- Do pokoju - rzuca.
W tym momencie wszystko we
mnie się skręca ze szczęścia, ale również z obawy. Podaje mi rękę, a ja bez
wahania odwzajemniam gest. Idziemy korytarzem.
Na początku tym samym co
zwiedzałam wcześniej, ale po pominięciu zamkniętych drzwi prowadzi mnie dalej.
Podłoga jest podłogą, a nie szybą i ściany również zajmują swoje miejsca. W
rogu między nimi co chwila umieszczone są diody, które podświetlają całą drogę.
na ścianach pomalowanych na ciemny brąz umieszczone są kinkiety w kształcie
delikatni rozwartych kwiatów. Po parunastu metrach korytarz nagle skręca w
prawo i prowadzi po schodach na górę. Tam znajduje się para brązowych mahoniowych drzwi. Matthew zatrzymuje się przed jednymi i odwraca się przodem do mnie.
- Wejdziemy tam, a wtedy
zdecydujesz czy chcesz znów ulec mi i oddać. To nie będzie wanilia - wyjaśnia.
- Ból może być przyjemnością
Nie jestem w stanie nic
powiedzieć więc delikatnie kiwam głową. Patrzę na palce u stóp i czekam co się
wydarzy. Boję się poruszyć. Przed oczami widzę dłoń Matthew, która podnosi moją
głowę.
- Nie zmuszę cię kochanie -
mówi poważnie. - I nie skrzywdzę.
- Wiem... - to jedyne co
jestem w stanie powiedzieć. - Chce to zrobić.
- Poczekaj. Zobacz co będzie
tam - odwraca się i wsuwa klucz do drzwi.
Wstrzymuję oddech. Obserwuję
jak zza połyskującej w delikatnym półmroku powierzchni ukazuje się głęboka
czerń. Kątem oka zauważam, ze mężczyzna cały czas mnie obserwuje. Nie zwracam
na to teraz uwagi. Koncentruję ją na pokoju, w którym Matt zapala światło.
Ściany są ciemno bordowe, a podłoga jest wyłożona również ciemno brązowymi
panelami. Na wprost nas stoi czarne łóżko z czterema kolumnami. Obite jest w czerwoną
skórę. W rogu po prawej znajduje się drewniana czarna komoda. Dodatkowo pod
ścianami mogę zauważyć przeróżne artykuły doskonale komponujące się z tym
pomieszczeniem. Serce bije mi coraz szybciej i właśnie osiągnęło tępo maksimum.
Moje oczy wyglądają jak spodki od filiżanek. Głośno przełykam ślinę. Może to
jednak nie jest dobre rozwiązanie. Patrzę na mężczyznę.
omfg!!!!!!!!! w takim momencie, serio!? :o :D Boże kocham!!! <3 świetne jak zawsze nie mogę się doczekać następnego!!!! <3
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny. wspanialy rozdzial :)<3<3
OdpowiedzUsuńCo prawda nie pierwsza ale co tam ważne że rozdział przeczytałam i w ogóle. Rozdział jak zawsze boski :D Życzę weny i czekam na następny ;*
OdpowiedzUsuńŁał
OdpowiedzUsuńKOCHAM! KOCHAM ! I JESZCZE RAZ KOCHAM ! ♥ Jak dla mnie jeden z najlepszych blogów jakie czytałam ! Kiedy kolejny rodzial ?! ♥♡
OdpowiedzUsuńBoże to jest genialne. Po prostu nie mogę znaleźć słów, żeby to opisać. Powiem tyle, że już kocham to opowiadanie i z nie cierpliwością czekam na następny rozdział. ♥
OdpowiedzUsuńAaaaaa jakie to było....
OdpowiedzUsuńŚliczne ,boskie ,cudne
Jeny to było genialne
Ja chcę już więcej
Nie mogę się doczekać co będzie dalej
Pożera mnie ciekawość
Ściskam Mela
:**
Życzę weny,dużo dużo weny
Kto robi takie rzeczy no?! W takim momencie? Ugh
OdpowiedzUsuńhej polecam mój nowy fanfic o zaynie typy 50 twarzy greya :) mam nadzieje że wam się spodoba ;) http://niewlasciwe-pozadanie-zayn-malik.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńBoskie! OMGF! Kto przerywa w takim momencie? Dziewczyno serca nie masz! Ale za to kocham twoje opowiadania ;) jak dla mnie mogłabyś dodać Luisa znienawidzongo przez Alice bogatego brata, który namieszał by pomiędzy Rose a Mattem :-) tak wiem moja wyobraźnia zawsze była bujna ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i weny życzę
Przecież Louis juz to występuje.
UsuńKiedy nn???
OdpowiedzUsuń